Twój wygrany mecz

Twój wygrany mecz

Nawet jeśli niespecjalnie interesujesz się tenisem Miła Czytelniczko i Ty, Drogi Czytelniku, to w momencie rozgrywania Rolanda Garrosa i zwycięskiego pochodu Igi Świątek w tymże turnieju, wszelkie media na pewno i tak Cię informują o tym, co tam się dzieje. Oczywiście nie będę zajmować się oceną meczów ani talentu sportowców tam występujących; nie znam się na tenisie, a sam blog ma inne cele, niemniej jednak zafrapowała mnie wypowiedź jednego z trenerów i tej opinii chcę, razem z Tobą, się przyjrzeć.

Otóż w jakimś wywiadzie dziennikarz zapytał trenera o przegrany mecz i o to, jak ta porażka wpłynęła na morale jego zawodniczki, a także o sposoby radzenia sobie z porażkami. Trener nie wydawał się nadmiernie przejęty faktem porażki. Skwitował to dosyć zwięźle, że oczywiście porażka, zwłaszcza jeśli miało się jakieś oczekiwania, zawsze jest porażką, ale po dokonaniu oceny meczu, zobaczeniu błędów i zrozumieniu tego, nad czym należy pracować w przyszłości, nie ma potrzeby, ani czasu dalej lamentować nad rozlanym mlekiem. Tego typu lamenty i rozpamiętywania, szczególnie, jeśli byłyby to oceny o charakterze wyłącznie emocjonalnym, odbierają jedynie energię i koncentrację potrzebną na przygotowanie do kolejnych turniejów, do kolejnych meczów.  Na jednym przegranym meczu, ani na jednym turnieju nie kończy się kariera sportowca, zamiast myśleć o tym, co się skończyło, trzeba patrzeć na kalendarz kolejnych rozgrywek i być gotowym na kolejne wyzwania. A poza tym, i to jest zdanie, na które Drogi Czytelniku, chcę zwrócić Twoją uwagę, dodał: Trzeba zrozumieć, że ten sport jest sportem przegranych. Pomyślałam, że przecież to się odnosi nie tylko do tenisa. Jest wiele dyscyplin sportowych, a tak naprawdę to wszystkie, gdzie rządzi to samo prawo: ten sport jest sportem przegranych. W każdych zawodach, nie tylko mistrzostwach czy olimpiadach, ale zaczynając już od poziomu podwórka i zwłaszcza w rywalizacji indywidualnej, na każdym poziomie możemy mówić o sporcie przegranych. Z tysięcy, ba, milionów dzieci, młodzieży, dorosłych na jakieś szczyty wspina się garstka. Sport przegranych. Pomyśl tylko Przyjacielu: tysiące, może i dziesiątki tysięcy prób, treningów i usiłowań. I dla większości zawody, turnieje, rozgrywki kończą się przegraną.

Bardzo często mówi się, że trzeba umieć przegrywać. Czy zastanawiałeś się kiedyś głębiej,  co to tak naprawdę znaczy? Umiejętność przegrywania; ale co to konkretnie znaczy dla Ciebie? Umieć przegrać to znaczy umieć co? Uśmiechnąć się po porażce? Nie okazać zawodu? Pogratulować zwycięzcy? Może i tak, ale ja myślę, że umieć przegrać, znaczy coś o wiele więcej.   

Zatrzymaj się chwilę nad tym pytaniem. Jak Ty przegrywasz? Na co zwracasz uwagę w Twoich porażkach? Co o nich myślisz? Co myślisz o sobie w ich kontekście? Oczywiście nie myślę tutaj o porażkach wyłącznie na gruncie sportowym. Każdy z nas ma swoje większe i mniejsze osiągnięcia, albo rzeczy i sprawy, które za takie uważa i podobnie każdy z nas ma na swoim koncie coś, co uważa za swoje porażki. Co to jest w Twoim przypadku? Jakie rzeczy, sprawy, osoby, zdarzenia uważasz za swoje porażki?

 Wspomniany trener zwrócił uwagę na coś bardzo istotnego: nie skupiać się na porażce. Jeśli mówimy o tenisie, to po przegranym meczu zamiast lamentować nad przegraną, trzeba przeanalizować dokładnie spotkanie, zobaczyć, które decyzje były błędne, gdzie zawiodły umiejętności, technika, w których momentach zabrakło siły mentalnej i „chłodnej głowy”, a w których przeciwnik był po prostu lepszy.

Drog@ Przyjacielu, to odnosi się do każdej dyscypliny sportu i oczywiście też do tej najtrudniejszej dyscypliny, która zwie się naszym życiem. Nie mówię, że masz wygrać z kimś, ograć kogoś, udowodnić swoją wyższość czy lepsze kompetencje. Nie Przyjacielu, w dyscyplinie zwanej życiem największe zwycięstwa i porażki odnosisz w zmaganiu z samym sobą. To one pod koniec dnia są istotne. I na tym się skupimy.

Jakże często słyszę narzekanie, że znowu coś komuś się nie udało, że znowu coś lub ktoś stanął na przeszkodzie i piękne plany i marzenia z czyjejś winy się rozpadły. Jest sprawą normalną i oczywistą, że mamy prawo czuć się rozczarowani czy sfrustrowani gdy coś nam „nie wyszło”. Istotne jest, jak długo nosisz w sobie to rozczarowanie, złość, frustrację czy jakiekolwiek inne uczucie. Co myślisz wtedy sam o sobie? Ileż razy po latach od danego wydarzenia osoba, która mi o nim opowiada, dalej karmi w sobie te same emocje i te same osądy: jestem do niczego, nie nadaję się do niczego. To, co nadaje siły i znaczenia porażce  nie jest najczęściej fakt sam w sobie, tylko emocje, którymi go karmimy. To one odbierają nam zdolność do rzetelnej i obiektywnej oceny tego, co się stało. To one nie pozwalają rozpocząć od nowa, spróbować jeszcze raz, albo jeszcze sto razy, gdy jest to potrzebne.


Dlatego po każdym „przegranym meczu” najpierw dostrzeż i ponazywaj swoje emocje. Nie bój się zobaczyć swojej złości, frustracji, poczucia krzywdy czy niesprawiedliwości. Daj emocjom imiona, popatrz na nie, pogadaj z nimi i pozwól im odejść. To nienazwane emocje i osądy nie pozwalają Ci dostrzec popełnionych błędów czy obiektywnych przyczyn Twojej porażki, niepowodzenia czy niewykorzystania szansy. Jeśli nie rozplączesz tego supła, jeśli nie zaakceptujesz faktu, że mogłeś popełnić błędy, jeśli nie dostrzeżesz, na czym konkretnie te błędy polegały, to nawet po latach będziesz tkwić w tym samym miejscu. A jest to miejsce złożone z „zamrożonych”, nieprzepracowanych emocji, lęku przed faktycznym przyjrzeniem się temu, co się stało, lęku przed kolejną porażką, może też miejsce szukania winnych. I w efekcie wielkiej wewnętrznej stagnacji.

Przypomnij sobie młodych, obiecujących sportowców. Jedni byli w stanie popatrzeć na swoje porażki, nauczyć się z nich czegoś i iść do przodu. Ci zostawali prawdziwymi mistrzami. Inni po pierwszych sukcesach, gdy dopadała ich zła seria, znikali gdzieś po drodze.

A TY, MIŁA PRZYJACIÓŁKO CZY TEŻ DROGI PRZYJACIELU, DO KTÓREJ  GRUPY CHCESZ SIĘ ZALICZAĆ?

PRZED TOBĄ JESZCZE WIELE MECZÓW, WIELE TURNIEJÓW; PRZYPOMNIJ SOBIE TO, CZEGO NAUCZYŁY CIĘ POPRZEDNIE I … DO BOJU. TWÓJ WIENIEC LAUROWY CZEKA.

No Comments

Sorry, the comment form is closed at this time.