Miejsce na nowe

Miejsce na nowe

Serdecznie witam Cię Miła Czytelniczko i Drogi Czytelniku, bo dosyć długo mnie tutaj nie było, a ta moja nieobecność też miała związek z przygotowaniem miejsca na nowe. Ale po kolei …

Mam sporo różnych zajęć i obowiązków, a że mam tendencje do szukania wciąż nowych rzeczy, to ostatnio nagromadziło się tyle różnego drobiazgu, że w którymś momencie zorientowałam się, że na nowo wróciłam do dawnego nazewnictwa i coraz częściej zamiast „chcę …”  mówiłam albo myślałam „muszę to napisać, zrobić, zobaczyć itp., itd..” i coraz częściej podejmowane zadania i aktywności mi się nakładały i nakładały, a stos różnych notatek, zapisków i spraw do zrobienia rósł i rósł. Aż w pewnym momencie te kartki porozrzucane luźno na stole do pracy, te wszystkie moje ze mną samą, albo moje wobec innych zobowiązania i zadania zaczęły mnie męczyć.

Oprócz tego zaczęło mnie męczyć, że wiele projektów czy zadań jakoś nie może ruszyć z miejsca. Niby coś się zaczynało, ale nic z tego nie wychodziło. Niby miało się już wykluć, ale efekt w końcu był mizerny albo żaden. Trwało to trochę i każdy kolejny dzień rozpoczynałam nowym „muszę” i zamykałam małą frustracją, bo nic z moich „muszeń” nie wynikało. Aż do pewnego poranka kiedy bez żadnych wstępów chwyciłam leżące zapiski i jedną kartkę za drugą zaczęłam czytać i segregować: wyrzucić, zachować, zrobione, do zrobienia… i tak aż do ostatniej. Później wzięłam się za szuflady i segregację rzeczy osobistych, w ruch poszły spodnie czekające na to „aż schudnę”, bluzki, które jeszcze „mogły się przydać”, jakieś przedwieczne sweterki, których ani ja, ani nikt inny nie nosiłby i jeszcze wiele innych przydasiów. Posegregowałam przybory stojące na biurku, wyrzuciłam niepotrzebny balast.

Następnym etapem było zweryfikowanie moich myśli, przekonań, przywiązań. Ile tam śmieci znalazłam! Ile konieczności segregacji, uporządkowania, ile przeszłości do zamknięcia albo po prostu niepotrzebnych śmieci do wyrzucenia.

Przy okazji posprzątałam też gruntownie, a jakże, ale istotą tego wszystkiego było uporządkowanie. Bo nie chodziło mi o poprzestawianie wszystkiego z jednego miejsca w drugie, z jednej szuflady do drugiej, z jednego segregatora do drugiego.

Po skończonej operacji poczułam się, jakby mi ubyło lat, zmarszczek, a przybyło sił, energii, chęci i uśmiechu. Popatrzyłam na moje mieszkanko i zaczęło mi się jakby bardziej podobać, zrobiło się jakby większe, bardziej słoneczne, przestronne, chciało mi się w nim posiedzieć i popatrzeć na moje dzieło.

Może pomyślisz sobie, „a cóż to takiego wielkiego? Przecież ciągle się robi porządki”.

Miła Czytelniczko i Szanowny Czytelniku, i tak, i nie. Robimy porządki, ale często polegają one tylko na odkurzeniu naszego muzeum, nie jesteśmy w stanie niczego zostawić, odpuścić, zamknąć, wyrzucić. Niekiedy tylko przestawiamy z półki na półkę, z jednej szafki do drugiej. Niekiedy tylko odkurzamy nasze myśli z wczoraj, albo z przed lat i trzymamy je jak w sejfie. Jak w muzeum. Tak sobie tkwią zaschnięte, albo zakisłe, brzydko pachną i nie pozwalają nam cieszyć się życiem. Zbyt dużo starych gratów, które uważamy za niezbywalne skarby i pamiątki zagraca i zatruwa przestrzeń,j tę fizyczną, ale też mentalną, emocjonalną i duchową. Tak, tak, trzeba odważyć się popatrzeć na te nasze „posiadłości” i ocenić ich faktyczną wartość. Bo może jest tak, że to po prostu zwykłe śmiecie i najwyższy już czas z nimi się rozstać?

Są dwa bardzo ważne powody, aby to zrobić.

1. Może być tak, że wiele z tego, co zagraca Twoją przestrzeń nie tylko ją zagraca, ale i zatruwa. Rzeczy nieprzydatne, brzydkie, zniszczone albo takie, które przypominają Ci dawne przykrości czy cierpienia niewidzialnymi nićmi mogą trzymać Cię w przeszłości. Jeśli nie wiesz, dlaczego nie możesz pójść do przodu, to wiedz, że to może być przyczyna. Dotyczy to zarówno rzeczy materialnych, jak i naszych przekonań, także tych otrzymanych od rodziców, nauczycieli czy środowiska w którym wyrośliśmy. Warto im się przyjrzeć i bez odrzucania osób, pożegnać to, co nieprzydatne (a niekiedy wręcz złe czy szkodliwe). To samo dotyczy starych, zapiekłych emocji, niedobrych reakcji, nawyków. Jeśli je w sobie dostrzeżesz, to możesz je uporządkować, pozamykać, pożegnać. TO TY I TYLKO TY MOŻESZ ZDECYDOWAĆ, CO Z NIMI ZECHCESZ ZROBIĆ.

2. Drugim powodem równie ważnym jest to, że jeśli Twój dom albo Twoje życie jest bardzo zagracone, to nie ma miejsca na nowe. Może Ci się zdarzyło narzekać, że czegoś nie możesz osiągnąć, może czekasz na jakieś zmiany, które nigdy nie nadchodzą, a powód jest bardzo prosty:
NOWE NIE PRZYJDZIE, BO NIE MA DLA NIEGO MIEJSCA.
Najpierw trzeba pożegnać stare, przestać się go kurczowo trzymać, puścić, uznać, że niczego nie możemy zatrzymać na zawsze. Możesz na zawsze zatrzymać pięknego motyla, jeśli go przyszpilisz, albo ślubną wiązankę, jeśli ją zasuszysz, ale w nich nie ma życia.

Jednym z popularnych u nas powiedzeń jest „stara bieda”. Jeśli ta przysłowiowa „bieda” tak się u Ciebie zasiedziała, to może czas ją po prostu wymieść, usunąć, zdecydować się na ten akt odwagi i zastąpić ją czymś nowym.

Może być i tak, że pomimo Twoich wysiłków nic jednak nie zmienia się u Ciebie. Zrób sobie intencję. Bardzo świadomie podejmij decyzję pozostawienia starego lub zrobienia miejsca na nowe. Rozejrzyj się wokół siebie i w sobie i zdecyduj, od czego zaczniesz. Co wpierw posegregujesz, jaką szufladę uporządkujesz, czy też co wyrzucisz. Nadaj temu znaczenie. Tylko Ty wiesz, od czego chcesz się uwolnić, co zagraca albo nawet zatruwa Ci życie. Usuń to.
Możesz wykonać jakąś symboliczną czynność: spalić stare listy, spalić kartkę na której wypiszesz, od jakich nawyków chcesz się uwolnić, wyczyścić coś do połysku… . To Ty tym prostym czynnościom możesz nadać symboliczną wartość.
PAMIĘTAJ, ŻE TO TY NADAJESZ WARTOŚĆ WSZYSTKIEMU, CO DZIEJE SIĘ W TWOIM ŻYCIU. Jak twierdzi fizyka kwantowa, Obserwator wpływa na wynik eksperymentu.
ZAPEWNIAM CIĘ, ŻE JEŚLI NAPRAWDĘ ZDECYDUJESZ SIĘ POŻEGNAĆ STARE, ONO ODEJDZIE, A JEŚLI ZROBISZ MIEJSCE NA NOWE, NOWE PRZYJDZIE.

No Comments

Sorry, the comment form is closed at this time.